środa, 2 lutego 2011

Jak Pan Staszek wpłynął na wizerunek wszystkich Polaków, w oczach innych narodów

Jak Pan Staszek wpłynął na wizerunek wszystkich Polaków, w oczach innych narodów

Autorem artykułu jest Kartom



Przeczytałem na stronie www.Artelis.pl bardzo ciekawy artykuł. Dotyczący kultury zachowań w stosunkach międzyludzkich, w Polsce. Chciałem się tutaj odnieść do treści tego artykułu

Tytuł artykułu „Kultura pełną gębą – Polaków rozmowy”. Nie będę tu przytaczał treści. Można przeczytać na stronie .

Trudno nie zgodzić się z tematyką w nim zawartą.

Sam wiem, że wzajemne zwracanie się do siebie przy użyciu wulgaryzmów, staje się u nas w Polsce powszechną normą.

W tym artykule zawarto jeszcze jedno ciekawe spostrzeżenie.

A mianowicie chodzi o to, w jaki sposób pracują pracownicy w polskich firmach? Kompletny brak inicjatywy własnej z ich strony. Ignorowanie poleceń i niechęć do pracy. To norma wg spostrzeżeń Pana Lomax. Kto przeczytał w/w artykuł to wie, jakie były konsekwencje ignoranckiej postawy pana Staszka. Doprowadziło to w efekcie do awarii maszyny. I jak należy się domyślać. przyniosło wymierne straty dla przedsiębiorstwa. Nie wiem czy wymieniony w/w artykule z imienia Pan Staszek, jeszcze pracuje w tej firmie.

Domyślam się ilu jemu podobnych pracuje w polskich firmach. Ale to jest nasz problem. Pracuję w Polsce od 40 lat. Zaczynałem z poziomu zatrudnienia Pana Staszka. A obecnie kieruję zespołem ludzi. Przydzielam im zadania a następnie oceniam ich pracę. Decyduje o wysokości premii i podwyżkach zarobków moich podwładnych. A, że zespół jest spory, pracują w nim zarówno ludzie pokroju pana Staszka, który jest totalnym leniem, jak i inni, którzy leniami nie są. Starają się pracować zgodnie z tym, do czego się zobowiązali.

Nie powiem, że w naszym zespole brakuje brzydkich słów, czy też krzyków. Ale krzyki są ostatecznością. Firma, w której pracuje, bardzo dba o przestrzeganie przepisów Kodeksu Pracy. A sprawy BHP są oczkiem w głowie Zarządu.

Przykro mi, że osoby z zagranicy mają tak złe zdanie o tym, co się u nas dzieje. Jak wcześniej zauważyłem zgadzam się z tezą, że nie jest dobrze. A artykuł Pana Petera Lomax bardzo wyraźnie nam o tym przypomina. Z drugiej strony jest też mi przykro, że kolega autora artykułu, w sposób tak skrajny pokazał autorowi naszą polską rzeczywistość.

Wychodzi na to, że jesteśmy narodem bez kultury. Narodem leniwym, który pracuje wtedy, kiedy jest poganiany „batem”. Uważam, że jest to nieprawda. Nie jesteśmy leniwymi, mamy wysokie kompetencje do tego, czym się zajmujemy. Potrzeba nam tylko właściwej motywacji. Jak na razie, to jesteśmy motywowani poprzez negację. Media manipulują nami swoimi; programami, artykułami, filmami i pokazywaniem ciągle tych samych osób wypowiadających się w ważnych dla nas Polaków kwestiach. Tylko, że te osoby raz są u władzy, a drugi raz w opozycji. Ich poglądy i wypowiedzi nie są delikatnie mówiąc, stabilne. Zależy, po której stronie aktualnie stoją. Te wszystkie manipulacje, to ignorowanie społeczeństwa, przyczynia się do tego się do tego, że stworzyliśmy sobie negatywny wizerunek własny. Nie spełnione obietnice polityków, powodują ogólnonarodową frustrację i histerię. Więc nie ma się, co dziwić, że ludziom puszczają nerwy.

Na koniec dodam coś od siebie, byśmy się nie frustrowali.

Mam własne doświadczenia ze współpracy z Niemcami. Pracowałem kiedyś u nich w biurze projektowym(prywatnym).

Mogę głośno powiedzieć

- Nie jest prawdą, że Niemcy mają u siebie taki idealny porządek.

Bałagan, jaki mieli w dokumentacji jest trudny do opisania. Są też leniwi.

Miałem okazję ich obserwować. My Polacy pracowaliśmy po dziesięć godzin. Niemcy siedem. Mnie to nie przeszkadzało.I tak płacili mi za godzinę pracy. Niemcy w piątek od rana wydzwaniali po biurach podróży, by zamówić sobie miejsce na weekend. O trzynastej godzinie w piątek wyłączali komputery i jechali do domu. My o osiemnastej. Też jechaliśmy na weekend, ale braliśmy ze sobą komputery, by dokończyć pracę na kwaterze. Oczywiście odnoszono się do nas kulturalnie i bez krzyków. Ale i bez krzyków, miałem ich serdecznie dosyć. A były to z pozoru błahe sprawy. Takie jak kawa. Jak w każdym biurze projektowym, jest spożywana w dużej ilości. I tu było podobnie. Była mała kuchenka i tam się ją parzyło. Ale żeby trafić do rzeczonej kuchenki, trzeba było przejść koło biura Szefa.

Komputery, jakie mieliśmy na wyposażeniu były dość wolne. I czasami operację przetwarzania danych wykonywały bardzo długo. Starczało czasu by przygotować sobie kawę. Ale to nie podobało się Szefowi. Więc miał do nas pretensje, za zbyt częste wizyty w kuchni. Co przekazał nam w miły i kulturalny sposób. Dodam tu jeszcze, że kawę mieli bezkofeinową brr.. Co zrobiłem, by być w zgodzie z oczekiwaniami Szefa?

- Zacząłem przywozić swoją kawę w termosie. Moja była z kofeiną i bardzo mi smakowała. Po pewnym czasie zauważyłem, że smakowała również mojemu Szefowi.

- A niech sobie pije, co mi tam:).

Ale najlepsze było to, że ja Polak znany z bałaganiarstwa, pewnego dnia dostałem od swego Niemieckiego Szefa za zadanie, by uporządkować dokumentację projektową.Nie znaczyło to by poukładać ją na półkach. Chodziło o to by zrobić bazę danych w komputerze z numerami i nazwami rysunków. Tak by na bieżąco można było śledzić zmiany. Oraz nadzorować obrót dokumentami. Zrobiłem im to, zbudowałem bazę danych. Umieściłem w sieci i przykazałem pracę na jednym dokumencie.

Po to by dane były zawsze aktualne. A co zrobili Niemcy? Każdy z nich skopiował sobie bazę do siebie i po paru dniach bałagan wrócił do normy:). Dlaczego opisałem mój przypadek? Bo przyjmując sposób rozumowania Pana Lomax. polska firma, w której pracował jego kolega i pan Staszek była reprezentantem całego narodu Polskiego. A dla mnie niemieckie biuro projektowe i ludzie w nim zatrudnieni, byli reprezentantami całego narodu Niemieckiego. Nie ma idealnych narodów. Nawet wielki Naród Amerykański nie jest idealny. To przecież z USA trafia do nas cała masa filmów i seriali, traktująca o złodziejstwie, morderstwach, hipokryzji, aferach, etc.

Kartom

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

"Samorealizacja i wewnętrzne potrzby w dobie haosu"

Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/%22%3Ewww.Artelis.pl%3C/a>
h2>Samorealizacja i wewnętrze potrzeby w dobie chaosu</h2>
<p>Autorem artykułu jest Miłosz Rożański</p>
<br />
Sam jestem człowiekiem i wiem jakie potrzeby mają ludzie, wiem jak ważnym jest to by raz na jakiś czas wziąć głęboki wdech i napawać się spełnieniem. Wiem jak frustrujące są okresy kiedy nie mamy czasu, pieniędzy i możliwości oddania się temu w czym czujemy się spełnieni, bez znaczenia czy to sport, seks czy rodzina.
<p style="text-align: center;"><em><strong>Wybij się ponad miliardy</strong></em></p>
<p style="text-align: center;"> </p>
<p>To co mnie dobija to fakt iż na ziemi żyją miliardy ludzi i panuje pomiędzy nimi ciągła konkurencja, ciąży na mnie niesłychana presja by wybić się ponad nich i nie podzielić ich losu. Zawsze przed moimi oczami pojawia się perspektywa jednego z wielu setek milionów ludzi który wstaje zaspany o szóstej rano po to by w szarzyźnie i chłodzie wlec się do znienawidzonej pracy, człowieka który zrezygnował z własnego życia po to by ledwo ciągnąć od wypłaty do wypłaty. Usiądź teraz wygodnie i po przeczytaniu tego zdania na chwilę zamknij oczy, wyobraź sobie że przez czterdzieści lat masz codziennie wstawać do monotonnej i mało opłacalnej pracy. Dzień w dzień to samo, ten sam schemat, te same niespełnione potrzeby i ciągły brak czasu oraz pieniędzy. Czy zgodziłbyś się na takie życie? Na samą myśl że mógłbym tak skończyć bierze mnie na obrzydzenie i odruchy zwrotne, jednak aby socjalistyczny system działa takich zombie musi być jak najwięcej. Muszę więc każdego dnia katować się myślą „Czy dzisiaj zrobię chociaż krok w przód czy jak miliardy innych ludzi polegnę i zdławi mnie system?”...Ta presja nie jednokrotnie mi i wielu osobom w moim otoczeniu przesłania radość życia, a ja wciąż wmawiam sobie że nie jestem zombie tylko mając swoje potrzeby człowiekiem.</p>
<p> <img style="display: block; margin-left: auto; margin-right: auto;" height="499" width="499" alt="słońce" src="http://www.story.pl/fotka/48/48101_l/Skok+w+s%C5%82o%C5%84ce.jpg" /></p>
<p style="text-align: center;"><em><strong>Znajdź swój czas</strong></em></p>
<p> </p>
<p>Daruję sobie dzisiaj pisanie o ekonomii, polityce, tym kim jest <a href="http://www.ron-paul.wszystko-na-temat.pl/" target="_blank">Ron Paul</a>, jak rucha nas rząd i innych ciężkich kwestiach, skupię się na wnętrzu człowieka i ciągłej walce wewnętrznych potrzeb ze światem zewnętrznym. Potrzebie lenistwa, potrzebie spełnienia, potrzebie miłości czy czynniku władzy który posiada niemal każdy człowiek. Nie wszyscy mogą narzekać na brak czasu, ja niekiedy narzekam na jego nadmiar i chętnie zamieniłbym go na pieniądze. Myślę jednak iż jest temu winny system szkolny który oduczył mnie samoorganizacji zabierając mi po osiem godzin z życia niemalże każdego dnia, jak siły na własne zajęcia i atrakcje ma znaleźć młody człowiek po ośmiu godzinach harówki? Gorzej jednak sytuacja wygląda u osób pracujących, u osób które przez 40lat będą pracować na swoją marną egzystencję jak słabo naoliwione trybiki w wielkiej machinie. Temat jest jednak tak przygnębiający iż nie mogę o nim dłużej pisać, żałość to trafna nazwa na uczucie które zalewa moją duszę gdy o tym myślę.</p>
<p> </p>
<p style="text-align: center;"><em><strong>Pan swojego losu</strong></em></p>
<p> </p>
<p>Wielu z nas zna mędrców głoszących slogan „pieniądze szczęścia nie dają”, powtarza się to w telewizji, w radiu i co za tym idzie na ulicy. Jednak dziwnym trafem nie znam nikogo kto byłby nieszczęśliwy z faktu posiadania pieniędzy i na pęczki ludzi nieszczęśliwych z ich niedoboru. Tak więc nawet jeśli same nie dają szczęścia, to zapobiegają nieszczęściu jakie przynosi ich brak. Tak naprawdę zarabiamy pieniądze by być wolnym, nawet gdy nie podchodzimy do tego tematu w ten sposób i nie robimy tego świadomie zasada działania pozostaje ta sama. Pracujemy by mieć gdzie mieszkać, by mieć co jeść, by chodzić schludnie ubranym i mieć pieniądze na leczenie. Pracujemy by być wolnym od chłodu i warunków atmosferycznych, by być wolnym od głodu, wolnym od wstydu i wolnym od chorób. Co bogatsi zarabiając by zatrudnić księgowych i być wolnym od urzędów, jeszcze inni zatrudniają kreatywnych księgowych by być niemal całkowicie wolnym od fiskusa. Zarabiamy po to by wykupić swoją wolność, może zabrzmi to materialistycznie ale na tym świecie i w europejskich warunkach możemy być panami swojego losu tylko posiadając aktywa. Nie ma co ukrywać że pieniądze to dodatkowe atrakcje w naszym życiu, wystawne kolacje ze swoją kobietą czy miłe wakacje pod palmami, więc gdy jeszcze raz ktoś powie że pieniądze szczęścia nie dają przeanalizujcie dokładnie czy na pewno rozmawiacie z człowiekiem myślącym?</p>
<p> </p>
<p style="text-align: center;"><em><strong>Poczucie bezpieczeństwa</strong></em></p>
<p> </p>
<p>Człowiek chce być bezpieczny, w szczególności płeć żeńska co z punktu ewolucyjnego jest całkiem logiczne. Ludzie potrzebują wiedzieć że jutro oni oraz ich dzieci będą miały co jeść, jest to bardzo ważny motyw pozwalający na długoterminowe planowanie, jednak można go wykorzystać przeciwko ludziom. Z jednej strony pozwala to bowiem na długoterminowe planowanie i wymóg kojarzenia ze sobą różnych faktów, z drugiej jednak pozwala omamić który zapewnia poczucie bezpieczeństwa na krótką metę. Niegdyś gdy nie było technologii życie było proste, człowiek mógł zapewnić byt swojej rodzinie chodząc na polowania lub łowiąc ryby. Niestety wraz ze wzrostem zaludnienia ziemi nie można było w nieskończoność brać tego co wyda nam natura, dlatego też zaczęliśmy sami tworzyć poprzez hodowlę oraz rolnictwo. Lecz nawet gdy ludzi było ogrom życie było o wiele łatwiejsze, w dziewiętnastowiecznych Stanach wystarczyło aby głowa rodziny pracowała co pozwalało na utrzymanie wielodzietnego domostwa. Dzisiaj ludziom wraz z ich pieniędzmi odbiera się poczucie bezpieczeństwa, a oni żyjąc w ciągłym strachu i poczuciu zagrożenia stają się łatwym łupem dla systemu.</p>
<p> </p>
<p style="text-align: center;"><em><strong>Złam ten system</strong></em></p>
<p> </p>
<p align="justify">Aby wygrać z systemem nie można postępować zgodnie z jego wytycznymi, gdyż system daje nam wytyczne pozwalające mu nas okiełznać. By pokonać system musisz wybić się ponad, musisz iść pod prąd i zrobić coś czego system się nie spodziewa, a system pełen jest luk. Trudno pisać to świadomemu człowiekowi który sam jeszcze tkwi w szponach systemu i szuka sposobu na poprawę swoje życia, pewnie dlatego moje wpisy są tak mało entuzjastyczne. Jednak po swoich znajomych wiem iż system da się obejść, że system posiada luki i potrafię je nawet wypunktować. Im więcej ludzi bez pomysłu na życie, ludzi bojących się zrobić krok lub w tył lub do przodu tym więcej miejsca dla Ciebie. To ty możesz wykazać się pomysłem i inicjatywą oraz odwagą na którą nie stać innych, możesz zmienić swój los dobrym pomysłem i ciężką pracą. Byle nie była to praca zgodna z wytycznymi systemu, bo wtedy swoją pracą nachapiesz się tak jakbyś nalewał wody do sitka. Przykładowo co spotykam znajomych z Podkarpacia słyszę jak mało jest tam atrakcji i że w zasadzie mało jakie <a href="http://lesnytabor.pl/" target="_blank">atrakcje Podkarpacie</a> ma do zaoferowania swoim mieszkańcom. Jest więc to pole do popisu dla ludzi którzy te atrakcje mogą zaoferować, potrzebny jest jedynie pomysł i ciężka praca.</p>
---
Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/%22%3Ewww.Artelis.pl%3C/a>

niedziela, 30 stycznia 2011

"Mój pierwszy raz...!"

Dzisaj rano wstałem podekscytowany- bo to mój pierwszy raz!
Zaczęło się normalnie (pobudka, toaleta poranna, śniadanie, wyjście do pracy) i...?!.
Zbieram myśli a jest ich tysiące, od której zacząć bo nazbierało się ich w moim życiu nie mało!.
Ktoś wchodzi robi się zamieszanie, ale szybko się wyłączam i koncentruję się na czekającym mnie zadaniu!.
Już w głowie nastaje układ pozytywnego myślenia, uwalniam energię i następuje jasna ocena rzeczywistości.
-Czy podołam?
-ale przecież już tylu przede mną to zrobiło, dlaczego ja nie mogę?...
Muszę!...bo życie nie czeka, idzie ,  dla mnie coraz szybciej!.
Zabieram się znim!.
Jak zacząć! -to odpoczątku, wtedy widzimy sens!.
Nie ważne gdzie!, -nie ważne jak!,-nie ważne z kim!,
ale najważniejsze jest by zacząć!, to takie ekscytujące bo dodaje nam nowych problemów,
czujemy się potrzebni aby je rozwiązywać, przybywa nam doświadczeń.
Każdy z Nas ma wytyczoną drogę "drogę zapisaną w gwiazdach",
ale wskazówki do tej drogi....!
- do zdrowia!
- do szczęścia!
- do szacunku i uznania!
-do dobrobytu!
- i swiętego spokoju musi szukać Sam!
Dlatego jest to Mój pierwszy, następny i kolejny ten "pierwszy raz".
/Stang/